Czego potrzebuje dzisiejsza biblioteka publiczna?

W wielkich miastach, małych mieścinach, a nawet w niektórych wioskach. Bibliotek publicznych jest w Polsce ponad dziewięć tysięcy. Każda instytucja odnosi pewne sukcesy i zmaga się z problemami. Sprawdzamy, czy są punkty wspólne w życiu biblioteki w różnych regionach kraju.

Z raportu Biblioteki Narodowej za rok 2012 dowiadujemy się, że w całym kraju jest aż 9920 bibliotek. Najwięcej w województwie mazowieckim, małopolskim i śląskim. To wynik, który nie uwzględnia bibliotek szkolnych, których w Polsce jest ponad 20 tysięcy.

Do biblioteki publicznej chodzi co szósty statystyczny Polak, ale czy każda placówka jest atrakcyjna? Poprzednim razem zastanawialiśmy się nad innowacyjnością. Patrzyliśmy na zachodnie instytucje i proponowaliśmy kawę w bibliotece (link). Teraz idziemy dalej i pytamy dyrektorów różnych oddziałów o ich pomysł na miejsce przyjazne czytelnikom, ale także o problemy z jakimi zmagają się na co dzień.

Stacja Kultura – pomorski sukces

O Rumi miłośnicy książek dowiedzieli się stosunkowo niedawno. Wszystko za sprawą Stacji Kultura, nowej biblioteki zlokalizowanej na dworcu PKP. Futurystyczny wygląd oraz ciekawy pomysł na program tego kulturalnego miejsca przysporzył tej instytucji wielu zwolenników.

- Stacja Kultura posiada ciągle urok nowego miejsca – funkcjonujemy przecież od niespełna roku. Przyjeżdżają do nas ludzie z całej Polski. Chcą zajrzeć, zobaczyć miejsce o którym się mówi – tłumaczy dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rumi, Krystyna Laskowicz.

Sukcesu nie byłoby gdyby nie wsparcie władz miejskich oraz charyzma dyrektor, która została uznana za najlepszego bibliotekarza na Pomorzu. - W tym budynku mamy dużą przestrzeń, aż 1150 m kw. W starej bibliotece było to 270 m kw. To obliguje nas do działań poza bibliotecznych. Zresztą czytelnicy oczekują od nas organizowania wydarzeń kulturalnych. Proponujemy im różnorodną ofertę, od spektakli teatralnych, przez spotkania z pisarzami, aktorami, po koncerty, ale coraz częściej skłaniamy się ku wydarzeniom związanym z literaturą. Nie chcemy konkurować z domami kultury, nie chcemy zatracić tożsamości – tłumaczy dyrektor.

Nowe miejsce spowodowało znaczny wzrost czytelnictwa. Powstał pewnego rodzaju efekt domina, ponieważ mieszkańcy chętniej zaglądają do bibliotek publicznych. - Okazuje się, że sukces Stacji Kultura przeniósł się na całe miasto, na wszystkie filie. Wszędzie odnotowaliśmy wzrost liczby czytelników i wypożyczeń, wzrost liczby odwiedzających i uczestników imprez. Przyznam, że nawet dla mnie to duże zaskoczenie. Co ważne, przy okazji tworzenia Stacji Kultury, przy kolejnych przeprowadzkach wyremontowane zostały inne filie – stare miejsca stały się bardziej przyjazne i estetyczne. To wszystko działo się w jednym roku. Stąd pewnie sukcesy – dodaje Laskowicz..

Okazuje się, że sukces biblioteki nie jest związany z powiększaniem usług np. o podawanie kawy, ale przede wszystkim z budowaniem pozycji, marki i klimatu miejsca. - W Stacji Kultura kawę podajemy tylko podczas imprez zorganizowanych - na spotkaniach literackich, spotkaniach grup hobbystycznych, klubów dyskusyjnych, na wernisażach, podczas nocy bibliotek itp. Tworzymy imprezy w określonej konwencji. Podczas nocy bibliotek zaaranżowaliśmy „Herbatkę u Jane Austen, czyli salon z czasów regencji”, oczywiście z herbatą, a nawet muffinkami. Promocja książki egipskiego noblisty N. Mahfuza odbyła się z tańcem orientalnym w tle i kawą parzoną po arabsku. W Stacji Kultura nie przewidujemy serwowania kawy i herbaty na co dzień. Przychodzą do nas różni ludzie, więc darmowe napoje mogłyby przyciągać osoby niezainteresowane książką - tłumaczy dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rumi.

Mimo sukcesów, także biblioteka w Rumi spotyka się z pewnymi problemami. W tym wypadku pewnym kłopotem jest lokalizacja. – Znajdujemy się praktycznie na dworcu kolejowym i często przychodzą do nas osoby zaburzone psychicznie lub pod wpływem alkoholu. Oczywiście reagujemy na takie zdarzenia, ale nie jesteśmy przygotowani do pomocy takim osobom. Nie taka jest też nasza rola. To rola władz samorządowych, stowarzyszeń, fundacji, a także służb porządkowych. Biblioteka jest wprawdzie miejscem publicznym, w którym każdy może znaleźć coś dla siebie, ale nie może być przytuliskiem – wyjaśnia Krystyna Laskowicz.

Konieczne oszczędności

Biblioteka w Rumi jest przykładem niewątpliwego sukcesu. Rzeczywistość wielu regionalnych bibliotek jest jednak zupełnie inna. Placówki są dotowane ze środków miejskich i gminnych, a w związku z tym często nie mogą sobie pozwolić na wydatki, które urozmaiciłyby ich ofertę.

- Naszym głównym organizatorem jest Urząd Miasta. Od niego otrzymujemy dotację. Nasze potrzeby są coraz większe, bo przecież wszystko z miesiąca na miesiąc drożeje – żali się Elżbieta Zaborowska, dyrektor Miejskiej Biblioteki we Włocławku. - Oszczędności, które poczyniliśmy zamykając filie, czy przenosząc się do lokalu, gdzie płacimy mniejszy czynsz, nie wystarczają. Przecież nie zorganizujemy warsztatów dla dzieci bez bloku rysunkowego i kredek – dodaje.

Okazuje się, że z powodu zbyt małej dotacji z miasta, biblioteka we Włocławku korzysta z innych źródeł finansowania. Mimo tego, finanse są głównym problemem, w związku z tym biblioteki nie mogą się rozwijać w takim tempie, jakby chciała tego dyrekcja. - W takiej sytuacji pozyskujemy pieniądze na zajęcia z różnych fundacji, od instytucji i partnerów, ale to wszystko jest kroplą w morzu potrzeb. Gdyby budżet był większy, to na pewno żyłoby się lepiej. Ja też wolałabym zaprosić na spotkanie kogoś „z wyższej półki” - pisarza, aktora czy dziennikarza, na spotkanie z którym na pewno przyjdzie dużo zainteresowanych. To przecież nasi potencjalni czytelnicy, którzy najpierw pojawiają się na spotkaniu, a potem mogą zacząć odwiedzać nas regularnie – wyjaśnia dyrektor Miejskiej Biblioteki we Włocławku. - Większy budżet pozwoliłby też na zatrudnienie młodej kadry. W młodych pracownikach jest potencjał. Część osób, które pracują od lat, za chwilę odejdzie na emeryturę. Ja chciałbym przygotować do zawodu nowych pracowników. Grantów na wynagrodzenia pozyskać nie mogę. Jeśli zatrudnię kogoś bezrobotnego z Urzędu Pracy, to po pół roku i tak płacimy 100% jego pensji – dodaje.

Biblioteka może również próbować uruchomić sprzedaż produktów. Kawa, o którą pytaliśmy wcześniej, nie przyjęła się jednak we Włocławku. - W naszej bibliotece już w 1994 roku sprzedawaliśmy w Czytelni Prasy kawę, herbatę oraz słodycze. Problemem okazał się nie Sanepid, ale po prostu brak użytkowników. Zatrudnialiśmy panią, która miała aktualne badania, ale z możliwości zakupu napojów czy przekąsek korzystało coraz mniej osób. Podejrzewam, że gdyby taka oferta była bezpłatna, zainteresowanie byłoby większe. Testowaliśmy też automat z kawą i przekąskami, ale efekt był podobny – tłumaczy Elżbieta Zaborowska.

Czas na młodą kadrę

Dyrektor biblioteki we Włocławku poruszyła ważny temat, związany z kadrami. Młodsi, wykwalifikowani pracownicy, próbują wprowadzać innowacyjne rozwiązania. Często dzięki temu biblioteka zyskuje nowych czytelników. Podobne zdanie ma dr Violetta Trella, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdyni. - Sukcesem Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdyni okazały się projekty i przedsięwzięcia zachęcające do kontaktu z książką. Warto jednak pamiętać, że o sile biblioteki decyduje jej kadra. Gdyńscy bibliotekarze nieustannie podnoszą swoje umiejętności na różnego rodzaju kursach i szkoleniach związanych z animacją kultury, korzystaniem z nowych mediów, pedagogiką itp. Jeżeli chodzi o innowacyjne pomysły, to wyróżniają się tutaj przede wszystkim młodzi bibliotekarze. Młoda kadra potrafi wdrożyć nowe formy, związane m.in. z wykorzystaniem w pracy bibliotecznej różnorodnych nośników tekstów kultury, aby promować przyjemność czytania – tłumaczy.

Problemem, z którym spotykają się bibliotekarze w Gdyni, są lokale. - To główna bolączka – mówi dyrektor Trella. - Gdynia ma w tej chwili ponad 20 bibliotecznych placówek, lecz ich powierzchnia jest czasem tak niewielka, że znakomite pomysły nie są możliwe do zrealizowania - nie możemy zaprosić większej grupy uczestników. To duża przeszkoda, jednak w bliskiej perspektywie nasza sytuacja lokalowa ulegnie poprawie i przyniesie satysfakcję zarówno czytelnikom, jak i bibliotekarzom – dodaje.

Jak dowiadujemy się z badań Biblioteki Narodowej, aż 92,5 % bibliotek jest skomputeryzowana. Podłączono w nich internet, a w pewnej części można korzystać także z katalogu on-line. Nie jest to jednak wyznacznik nowoczesnej biblioteki. Z rozmów z dyrektorami można wywnioskować, że największą siłą każdej placówki jest jej kadra. Programy kulturalne zachęcające do interesowania się literaturą, np. spotkania, pokazy czy warsztaty, przysparzają bibliotece nowych czytelników. Kierownicy placówek starają się znaleźć dodatkowe fundusze, często korzystając z grantów ministerialnych, z organizacji pozarządowych i firm. Te zmiany widoczne są także w statystykach. W 2013 r. odbyło się około 434 tys. imprez organizowanych przez biblioteki, w których udział wzięło blisko 7,5 mln osób.

Piotr Wróblewski